Wyprawa Twierdza Srebrna Góra - Kłodzko

   Słoneczny czerwcowy dzień. Nadchodzące wakacje i pora urlopów. Zanim jednak oddamy się błogiemu lenistwu na plaży, pewna grupa zapaleńców postanowiła zbadać jedne z ciekawszych rozwiań architektury militarnej w Polsce – twierdze w Kłodzku i Srebrnej Górze. 

   Po ponad 5-cio godzinnej gonitwie po polskich drogach dotarliśmy późno w nocy do zaprzyjaźnionego pensjonatu „Pod Twierdzą”. Zmęczeni, szczęśliwi :). Dobranoc. Jutro praca. 

    Śniadanie w koszarach żołnierskich. Same pyszności żołnierskiej kuchni. Wyruszamy na donżon. Długie serpentynowe podejście to cecha charakterystyczna drogi do największej pruskiej, górskiej twierdzy w Europie. Na bastionie dolnym wita nas jak zawsze uśmiechnięty przewodnik srebrnogórskiego regimentu. Wracają wspomnienia sprzed lat, aż się łza w oku kręci, ale teraz wszystko co znam i widziałem pokażę grupie pasjonatów, który co chwila dzwonią potwierdzając , ze za kilka godzin koniec ich pracy i wyruszają ku wspólnej przygodzie :). Po wszystkich ustaleniach i konsultacjach czas na odwiedziny zaprzyjaźnionej akademii w Kłodzku.

    Zaparkowaliśmy jak zawsze z tyłu twierdzy, gdzie uśmiechem przywitał nas zaprzyjaźniony stróż. Spacerem na żurawia. Jak to! Most zwodzony zamknięty! Krzyczymy i walimy w bramę niczym Jurand ze Spychowa. Z kazamat wyłania się mały, wielki człowiek i z uśmiechem wita nas, ale o łatwym wejściu nie ma mowy. Trzeba balansować nad przepaścią po grubych, ale stabilnych belkach. Most jest w nienajlepszym stanie i zostanie oddany do  użycia dopiero po remoncie. Towarzysząca mi pani fotograf jest pod ogromnym wrażeniem. W zasadzie nie słucha, tylko robi zdjęcia :). Będzie pamiątka. W drodze powrotnej postanawiamy jeszcze coś zjeść w okolicy Przełomu Bardzkiego. Pyszne domowe jedzenie w gospodzie krytej strzechą. POLECAMY :). Wracamy na kwaterę wypatrywać gości, choć wiemy, że co niektórzy dopiero startują z Warszawy. Czas w „Domu pod Twierdzą” spędzamy na długich rozmowach i przemyśleniach o eskapadach i ekstremalnych podróżach. Późnym wieczorem docierają pierwsi goście……

Dzień 1

    I kolejny słoneczny poranek. Szturmowy pakiet śniadaniowy serwuje kuchnia. Zapowiada się aktywny dzień. Kawa i ruszamy do Kłodzka. Zaczynamy od Owczej Góry. To cześć twierdzy która jest niezagospodarowana, więc turystów będzie tam niewielu. I o to nam chodzi. Kameralność. Nasz przewodnik prowadzi po tętniących niegdyś życiem pomieszczeniach fortecznych. Bujna roślinność sprawia, że idąc wzdłuż fosą czujemy się jak w patagońskiej dżungli. W małej wnęce w murze (brakujący kamień) dostrzegamy ptasie gniazdo. Jednak jedno z piskląt wypadło z gniazda i potwornie krzyczało. Oddajemy malucha mamie i uradowani, ze rodzinka w komplecie, udajemy się dalej :). Przed nami jeszcze cała twierdza. Udajemy się do miasta, ule jego urok sprawia, ze nie sposób przejść przez nie obojętnie. Wspaniałe zabytkowe kamieniczki, most – niczym KAROLA  w Pradze i przebogata historia sprawiają, że zatrzymujemy się tam na dłużej.  

    Udajemy się na twierdzę. Zwiedzamy najpierw standardowa trasę, oglądamy wystawy i ekspozycje i po kolei wszystkie bastiony : Ludmiła, Wacław, Polny, Alarm i wreszcie Widokowy – ten z którego widać panoramę całego miasta. Pamiątkowe zdjęcie przy czołgu i pora coś zjeść. Dostajemy się do kolegów z Akademii Przygody. Podziwiamy kunszt ręcznej roboty Remka i zasiadamy przy ognisku w fosie :). Nawet kiełbasa smakuje lepiej niż tradycyjnie upieczona na ogniu. To nie koniec zwiedzania. Po dłuższej chwili odpoczynku ruszamy w podziemia. Przed nami kilometry korytarzy minerskich, które ciągną się we wszystkich kierunkach. Poruszamy się przy świetle latarek, lekko pochyleni, bo tunele nie są zbyt wysokie, aż wreszcie docieramy do miejsca gdzie woda jest już głęboka. Konieczne są już wodery…i tu zaczyna się już prawdziwa przygoda. Przeprawa wszystkich uczestników trwa ponad godzinę, ale powrót trwał by jeszcze dłużej…gdyż jak się za chwile okazuje jesteśmy przy samochodach. Jesteśmy zmęczeni ale uśmiechnięci :).  Przed nami jeszcze droga do Srebrnej Góry. 

Dzień 2

    Wstajemy w dobrych nastrojach. Po jak zawsze obfitym śniadaniu ruszamy w kierunku twierdzy. Zaczynamy od fortu Wysoka Skała. Opowiadamy historie obozu jenieckiego. Czas na najlepsze :). Zmierzamy w kierunku donżonu. Z daleka widać ogrom budowli, a co za tym idzie coraz większe uśmiech na twarzach. Obowiązkowo spacer koroną cylindrycznego donżonu, potem wejście do wszystkich kazamat –wiadomo najciekawsza studzienna. Po obejrzeniu wszystkiego ruszamy wąska ścieżką wzdłuż bastionów. Po drodze wspaniała esplenada dzieła rogowego, chochoły (mały + duży) galerie strzeleckie, studnie, aż do baterii tarasowych. Zachwyceni ogromem twierdzy wracamy na iście oficerska biesiadę :). Wyśmienite dania serwowane przez „Gospodę pod Twierdzą” i najlepsze trunki domowej roboty :). Ogień płonie nieprzerwanie, a my postanawiamy trochę postrzelać.  Nauka strzelania z pistoletu skałkowego, wykład o umundurowaniu i kilka salw armatnich oddanych w przełęcz srebrnogórską :).

Dzień 3

    Po naszych nocnych fortecznych manewrach postanawiamy trochę pospać. Późne, obfite śniadanie artylerzysty i ruszamy. Tym razem spokojnym spacerkiem w stronę Fortu Ostróg.  Po drodze mijamy jaskinie Józia i tylko brak liny powoduje, że decydujemy  się iść dalej. Po drodze przyłączają się przypadkowi turyści. Spacerujemy po opuszczonym (choć dziś już nie) forcie, mając na uwadze, iż właśnie tu znajdował się Oflag VIII B. Potem już tylko spacer w stronę wiaduktów kolejowych. Najpierw Żdanów, potem Srebrnogórski i nasypem kolejki, aż do stacji Srebrna Góra-forty. Po drodze oczywiście rozmowy o wszystkim i o niczym ale najważniejsze – historia srebrnogórskiej kolei zębatej! :). To była męcząca, ale poznawcza wyprawa. DO ZOBACZENIA:)